Była sobie grupa nastolatków, która przemierzała ciemny, mroczny las.
- Kto wpadł na ten głupi pomysł, żeby tutaj iść!- powiedział Miłosz.
- Bo tędy jest najszybciej, żeby dostać się na imprezę- odpowiedziała Aśka
- Cicho! Słyszycie to?- szepnął Tomek.
Gdzieś w oddali słychać było trzask gałęzi i sapanie, które nijak nie przypominało zwierzęcia.
- Miłosz, miałeś rację- to nie był dobry pomysł iść tą drogą!- odpowiedział Tomek.
Nagle wszyscy zatrzymali się jak wryci w ziemię. Między drzewami ujrzeli poruszającą się postać, która nie przypominała ani człowieka, ani niedźwiedzia, ani wilka, ani dzika.
- Kto tam?- zawołał Miłosz.
Zapadła cisza. Postać stanęła i słychać było jej głęboki, wolny oddech. Aśka z przerażeniem chwyciła Tomka za rękę. Chłopiec zmoczył się w spodnie. Niespodziewanie postać zaczęła się odwracać w ich stronę. Miłosz zobaczył okropną twarz- pół człowieka i pół dzika.
- Dzikotwarz- pomyślał Miłosz i sparaliżował go niewypowiedziany strach
- Miłosz, Miłosz chodźmy stąd szybko- szepnęła dziewczyna.
Chłopiec nie odpowiedział. Był bardzo wpatrzony w postać.
Nagle usłyszeli przeraźliwy ryk, który wydał się z paszczy potwora. Postać była wielka jak Wielka Stopa, umięśniona i szybka jak gepard. Rzuciła się na Miłosza. Zaczęła się walka pomiędzy nimi. Aśka i Tomek uciekli jak tchórzliwe psy. A Miłosz walczył. Stwór zobaczył, że się oddalają. Chłopiec wykorzystał chwilę jego nieuwagi i powalił postać.
- Sprowadźcie pomoc!- krzyknął do przyjaciół.
Gdy Aśka usłyszała wołanie Miłosza obejrzała się i krzyknęła do Tomka:
- Musimy szybko sprowadzić pomoc, najszybciej jak się da!
- Spójrz! Tam na polanie jest dom!- krzyknął Tomek.
Bez chwili wahania pobiegli w tamtą stronę. Tymczasem Miłosz nadal walczył z bestią jak równy z równym. W pewnym momencie potwór podniósł potężną gałąź i uderzył nią chłopca, który wylądował między dwoma lipami. Miłosz poczuł się bardzo słaby. Bestia podeszła do niego szybkim krokiem. Jego przeciwnik zaczął się czołgać, byle dalej od niej. Nagle potwór przemówił bestialskim głosem:
- Jesteś martwy!
Wszystkie ptaki się spłoszyły. Słychać było trzask pioruna. Zbliżała się burza. Znienacka dało się słyszeć strzał. Bestia została postrzelona. Wydała z siebie przeraźliwy syk i uciekła niczym Tarzan- skacząc po drzewach.
Do rannego Miłosza podbiegli Aśka i Tomek.
- Nic ci nie jest?- zapytała dziewczyna.
- Nie, przeżyję- lekko się uśmiechnął.
Zobaczył obcego mężczyznę zbliżającego się w ich stronę.
- Znaleźliśmy naprzeciw lasu dom. To jego gospodarz- powiedziała Aśka.
- Wstawajcie, musimy stąd szybko zmykać zanim to coś wróci!- ponaglił ich gospodarz.
Wszyscy bez zastanowienia poszli za mężczyzną.
- Co to było? Co to za stwór?- pytał Miłosz.
- Nie wiadomo. Dawno temu wojsko przeprowadzało w okolicy testy na ludziach i zwierzętach.
- Jakie testy?- zapytał Miłosz, który nadal był słaby.
- Tak do końca nie wiem. Było to prawdopodobnie wykorzystanie leków w celu połączenia człowieka ze zwierzęciem. Więcej informacji nie znam. W środku lasu jest opuszczony obóz. Tam będzie więcej danych. Wróćmy do miasteczka i zawiadommy szeryfa.
Ruszyli w drogę. Nagle na środek drogi wyskoczyła bestia z gęby kapała jej ślina. Była wściekła. Głośno sapała. Wszyscy stanęli jak wryci. Potwór rzucił się na nich. Gospodarz strzelił w jego stronę. Niestety spudłował. Bestia złapała go i rzuciła na gałęzie drzew. Przerażony Miłosz został na ścieżce. Aśka i Tomek uciekli w przeciwne strony. Dziewczyna potknęła się. Wtedy bestia podbiegła do niej, złapała ją i skręciła jej kark! Potwór rzucił się za Tomkiem. Dopadł go, złapał i wrzucił do leśnego jeziora. Miłosz wykorzystał ten moment i zaczął uciekać. Bestia ruszyła także za nim. Chłopiec dobiegł do jeziora i ukrył się w leżakach. Bestia to zauważyła. Chwyciła go. Miłosz chwycił kamień i uderzył nim bestię, która upadła. Chłopiec pobiegł przed siebie. Dotarł do domku gospodarza i zabarykadował drzwi. Zadzwonił do biura szeryfa.
- Halo! Halo! Potrzebuję pomocy! Coś chce mnie dorwać!
Gdy Miłosz dzwonił bestia dobijała się do drzwi.
- Przyślijcie kogoś na Leśną 12!- wtedy do domu wdarła się bestia. Złapała go i rzuciła nim o ścianę.
Po piętnastu minutach przyjechał szeryf i policjant. Zastali prawdziwą rzeź. Dotarło również wojsko. Z wozu wysiadł pułkownik.
- To nie wasza sprawa! proszę stąd odejść!
- Nic z tego! To nasz teren!- odpowiedział szeryf.
Pułkownik wyciągnął stosowny dokument. Szeryf przeczytał go, wydał polecenie podwładnemu, by wsiadali do samochodu. Niepocieszeni odjechali.
- Zabezpieczyć miejsce i zebrać materiał z kamer- rzekł stanowczo pułkownik i ruszył w stronę samochodu. Zza chmur wyszło słońce...
Super zakończenie kiedy kolejne:-)
OdpowiedzUsuń