Moi drodzy czytelnicy!
Ostatnio naszła mnie ochota na pizzę z szynką i serem, więc zamówiłem ją sobie z pobliskiej restauracji. Kiedy czekałem na dostawce- obmyślałem sobie moje całe życie, co ja robiłem- odkąd pamiętam z młodych lat. Więc wtedy naszedł mnie pomysł, aby zrobić posta na blogu na mój temat. Mam nadzieję, że przyjmiecie to z zainteresowaniem! :)
Moja historia zaczyna się wtedy, kiedy miałem 6 lat- wiadomo- Komunia, nowe znajomości, pierwsza klasa szkoły podstawowej i inne takie sprawy- np. pamiętam taką sytuację z Komunii, że w Kościele, kiedy musiałem trzymać świeczkę na moich biednych kolanach i modliłem się, aby mi nie spadła na nogi i mnie nie podpaliła. Oczywiście za mną stała moja mama na którą mogę w każdym momencie liczyć. Dodam też, że lubiłem kudlić za włosy moje koleżanki o długich włosach. No proszę ja Was! Miałem 6 lat i miałem prawo do takich wyczynów :D Wracając do szkoły- cały czas mam naukę indywidualną- od samego przedszkola, do dzisiaj- do trzeciej gimnazjum. Pamiętam dobrze te czasy, kiedy chodziła do mnie Pani D. oraz całą podstawówkę- Pani Alę, która była najlepszą nauczycielką, którą mogłem spotkać- ona rozumiała mnie, jak nikt inny. Dobrze pamiętam te czasy, jak przychodziłam do mnie codziennie i witała się ze mną słowami "Cześć Słoneczko!" Oczywiście były też inne nauczycielki, które były bardzo, ale to bardzo w porządku i są nawet takie niektóre aż do dziś! Co do moich stosunków pozaszkolnych i "pozakościelnych"- miałem też wspaniałe dzieciństwo z moimi kuzynami oraz mam mojego serdecznego, cudownego brata "przyrodniego", przyjaciela numer jeden, człowieka na którego mogę zawsze liczyć i mowa tu o najlepszym gościu, czyli o Bartku! Do dziś pamiętam ten moment- minęły "wieki" od tej chwili, ale ciąglę mam to w głowie, jak przy słupie elektrycznym zobaczyłem, że na polanie, gdzie pasą się barany zobaczyłem moich dwóch wspaniałych kuzynów i Bartka, którzy dzisiaj jest dla nas "Baronem." Poznaliśmy się, zamieniliśmy ze sobą trzy zdania i staliśmy się kolegami, kumplami- aż w końcu przyjaciółmi! Mamy tyle wspólnych cech- połączyła nas ta jedyna miłość do Power Rangers oraz do gier video! Wtedy powstała nasza paczka! Było nas na początku trzech, a teraz jest nas więcej :) Oczywiście zdarzały się kłótnie, sprzeczki, ale zawsze wiedzieliśmy, że się pogodzimy. Dzisiaj jesteśmy już praktycznie dorośli, więc już w ogóle się nie kłócimy.
Dobra dałem Wam teraz dużo miłych, śmiesznych i dobrych momentów- nadszedł czas na trochę powagi...
Biorąc pod uwagę to, że jestem niepełnosprawny i siedzę na wózku- nie znaczy to, że jestem jakiś inny. Tak naprawdę jest taki jak Wy, tylko po prostu siedzę na wózku, mam aktualnie swój okres buntowniczy i jak każdy mam problemy miłosne, finansowe itp. Ale chcę żebyście wiedzieli, że moje życie jest praktycznie normalne, takie jak Wasze! Możecie podzielić się ze mną swoimi opiniami, przeżyciami i refleksjami.
Okej! Pizza przyjechała i skończyłem swoje rozmyślenia na temat wszystkiego. Być może jeszcze kiedyś powrócę do tego i się tutaj z Wami tym podzielę. Na ten czas- kończę, do napisania. / 28.02.2016
_____________________________________________________________
Ostatnio dowiedzieliście się coś na temat mnie i moich przyjaciół. Dzisiaj (05.07.2016) opowiem Wam dosyć zaskakującą, lecz przykrą historię, której doświadczyłem jakiś czas temu...
Każdy z Was zdaje sobie pewnie sprawę, iż jestem zapalonym graczem i mam od groma gier na PS4 czy na PC. Ostatnio rozmawiałem z mamą na ten temat i ogółem doszliśmy do porozumienia, że powinienem sprzedać większość gier przynajmniej na PS4, bo głównie na tę platformę kupuję gry. W końcu wystawiłem 4 gry na sprzedaż- z pomocą kuzyna oczywiście. On wystawił je na inną stronę, a ja na Facebooka. Ogólnie długi czas nikt się nie zgłaszał, ciągle spuszczałem ceny- myślałem, że w końcu ktoś się skusi. Lecz pewnego dnia, gdy wszedłem na Facebooka zobaczyłem pod moim postem na grupie kilka naprawdę mocnych, negatywnych komentarzy. Powiem szczerze, że na początku mnie to zszokowało- nie wiedziałem, co robić i co o tym myśleć. Zamurowało mnie. Nie było ich dużo, ale zawsze coś. Dosłownie, jak pojawiały się kolejne to robiło mi się przykro- ludzie pewnie nie byli w stanie pomyśleć, co mam im do zaoferowania, pomimo tego kim tak naprawdę jestem. Dodatkowo nie wiem jakim trzeba być draniem, żeby zrobić taką rzecz niepełnosprawnemu. Było już dużo ludzi, którzy próbowali rzucać mi kłody po nogi- próbowali wyłudzać dużo rzeczy, lecz ja się nie dałem. Powiedziałem sobie, że nie jestem taki jak oni. To świadczy o nich, a nie o mnie. Rada dla Was na przyszłość- jeżeli ktoś Was hejtuje, obraża to pamiętajcie, że nie jesteście gorsi od niego. Po prostu taką sytuację trzeba zignorować, bo inna reakcja nie ma sensu- ona jedynie podburza. Pomyślcie, co mogą sobie myśleć Youtuberzy- każdy z nich przyjmuje falę hejtów. Oni się tym nie przejmują i żyją dalej. Taki hejter upokarza sam siebie, a nie innych. Jego zachowanie nie jest godne naśladowania, ani szacunku.
Oto był mój przekaz na dziś dla Was :) Trzymajcie się, miłego dnia! / 05.07.2016
Świetnie Paweł! Cieszę się, że w końcu dowiaduję się czegoś więcej na Twój temat; dowiaduję się o tym co myślisz i co czujesz. Jesteś bardzo ciekawą osobą i masz wiele do powiedzenia. Oby tak dalej! Czekam z niecierpliwością na kontynuację! Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuń